Świat widziany moim okiem

wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowanie roku 2013


Ostatni dzień roku - czas podsumowań. Jaki był ten 2013? Co darował? Co wziął? 

poniedziałek, 30 grudnia 2013

u ciotki

Ciotka nie bądź taka... daj kawałek!


Dzisiejszy dzień spędziłam wraz z Zośką w Koronowie w bardzo miłym towarzystwie. Dziecię me bardzo było grzeczne (nie licząc momentów głodu - wtedy wpada w szał). Podróż samochodem znosi Zosia dobrze. Potrzebny był mi ten czas poświęcony na ploty większe i ploteczki mniejsze. I choć w pełni spędzony w czterech ścianach to jednak nie były to moje ściany. A to robi ogromną różnicę. Ciociu eM dziękujemy!




piątek, 27 grudnia 2013

poniedziałek, 23 grudnia 2013

środa, 11 grudnia 2013

siedem



Cyfra szczęśliwa, magiczna, a na pewno bardzo symboliczna. W wielu mitologiach i religiach jest symbolem pełni, doskonałości, całości, doprowadzeniem czegoś do końca. Symbolizuje związek czasu i przestrzeni. Siódemka występuje też licznie w kulturze:





sobota, 23 listopada 2013

Taka sytuacja

Dziś. Chwilka po 6 rano. Budzę się. Próbuję przypomnieć sobie czy w nocy karmiłam Zośkę. Myślę... myślę... i dochodzę do wniosku, że nie. Sprawdzam, czy dziecię dycha. Dycha. Więc idę siusiu. Wracam. Kładę się pod kołderkę a tu mąż się budzi. I taki oto dialog się między nami nawiązał:

piątek, 22 listopada 2013

Top secret!

Zostałam nominowana do zabawy przez NIE-ANIELICA. Przedstawiam więc 7 informacji z mojego życia, których jeszcze Wam nie opisywałam. Zresztą mało o sobie piszę, więc było w czym wybierać.

piątek, 15 listopada 2013

Spotkanie na szczycie, czyli jak zrobić coś z niczego.

Tym razem krótki post pseudokucharski. Przygotowanie poniższych specjałów zajęło aż 1,5 godz, gdyż w między czasie trzeba było zająć się Małą. Jednak nie czas tu gra główną rolę a cena, gdyż na zakup potrzebnych artykułów wydano ok. 20 zł (na 8 osób)

Kolorowa sałatka

Składniki:
-1/2 opakowania mix sałat z rukolą
-3 pomidory
-1/3 zielonego ogórka
- 30 dkg żółtego sera
- 2 łyż oliwy
- sól, pieprz


Sałatka z tortellini

Składniki:
-1/2 opakowania tortellini z mięsem
-3 pomidory
-1/3 zielonego ogórka
-20 dkg szynki konserwowej
-3 łyż śmietany
-pęczek koperku
-sól, pieprz








Pomidory z mozzarellą


Składniki:
-2 pomidory
-ser mozzarella
-saszetka sosu z ziołami
-2 łyż oliwy
-2 liście sałaty do dekoracji





Zdrowy półmisek

Składniki:
-2 pomidory
-1/3 zielonego ogórka
-cebula
-sól, pieprz
-2 liście sałaty do dekoracji


środa, 13 listopada 2013

odzośkowienie

Wczorajszy dzień miło spędziłam "na mieście" z Moimi Kochanymi. Może i wyrodna ze mnie matka ale od czasu do czasu trzeba odpocząć oraz zadbać o własne samopoczucie i rozwój. To przecież też odbija się na dziecku, bo jak mama najedzona (oj pyszny był ten naleśniczek) i wypoczęta to i Zośka szczęśliwsza. A tatuś na wysokości zadania stanął, więc mamusia może takie wypady mieć częściej. :)


wtorek, 5 listopada 2013

Cmentarz Starofarny w Bydgoszczy

Listopad większości z nas kojarzy się z nawiedzaniem grobów najbliższych. Chcąc zachować klimat przedstawiam kilka fotografii z Cmentarza Starofarnego, czyli najstarszego katolickiego cmentarza w Bydgoszczy.

czwartek, 31 października 2013

Chrzest Święty



Dziś kilka słów o sakramencie Chrztu Św. Jakoś tak się dziwnie złożyło, że nigdy nie byłam na Chrzcie. No może za wyjątkiem swojego i rodzeństwa, ale nic z tego nie pamiętam. Tak więc w końcu miałam okazję wziąć udział w tej liturgii i to jako ktoś ważny – matka. A więc do rzeczy. 





środa, 16 października 2013

Bo Zośka ewoluowała z noworodka na niemowlaka...



Z racji mojej małej "rocznicy", a w sumie to "miesięcznicy" mama pozwoliła mi siąść do komputera i samej napisać ten wpis, który i tak o mnie miał być. A przecież nikt nie wie tyle o mnie co ja sama. Zapraszam więc do czytania. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.

poniedziałek, 30 września 2013

2 tygodnie macierzyństwa








Dziś mijają 2 tygodnie odkąd jestem matką (i tu przypomina mi się młody Stuhr i jego eM jak Matka).













piątek, 20 września 2013

Nasz (nie) maleńki cud

Po lekkim dojściu do siebie mogę przedstawić światu moje, a w sumie to moje i męża, największe jak do tej pory życiowe osiągnięcie... oto Zosia.


Dane:
Data urodzenia: 16.09.2013 r. o godz. 8:55.
Waga: 4200 g.
Długość ciała: 61 cm.
Punktów: 9 (-1 za barwę skóry).
No i główka pełna ciemnych włosków :)

Największe dziecko na oddziale i zarazem najspokojniejsze na sali. Pozostałe mamusie zazdrościły. Ale po szpitalnym odpoczynku, już dziś w nocy w domku, troszkę pokrzyczała sobie nie dając spać rodzicom :)

Jeśli chodzi o pobyt w szpitalu to najgorsze były te dni oczekiwania na patologi ciąży. Tak sobie tam tylko leżałam od piątku pilnując diety, robiąc pomiary cukrów i się w sumie nudząc. Rano w poniedziałek założyli mi welflonik, cewnik i zaprowadzili na salę operacyjną. Najbardziej bałam się znieczulenia, bo w kręgosłup a wiadomo jakie mogą być skutki. No ale na szczęście anestezjolodzy okazali się bardzo kompetentni i życzliwi. O wszystkim co się działo opowiadali. Poczułam tylko ukłucie a potem takie zimno. Małą wydobyto dosyć szybko, dłużej trwało zszywanie. Zawieziono mnie na salę pooperacyjną i tam zaczęła się lekka męka, bo musiałam 6 godz na wznak leżeć. Od pasa w dół nie czułam nic. A jak zaczęło schodzić znieczulenie to takie drgawki mnie ogarnęły, że aż zębami zgrzytałam. Ale już wieczorem kazano mi siedzieć. Brzuch rwał ale trzeba było, bo im szybciej tym lepiej. A następnego dnia z rana, z braku miejsc, musiałam się podnieść i zmienić salę pobytu. Oj to dopiero bolało. No ale mała była już ze mną non stop i to była mobilizacja, żeby się rozruszać. Teraz już jest o niebo lepiej, choć pewnie do pełnej aktywności (i chodzenia po górach) jeszcze mi daleko.

czwartek, 5 września 2013

W oczekiwaniu



Ciągle czekam na cud...
Już niedługo :)
Równe 10 dni, no może 11, bo się lekarzom nie będzie chciało przeprowadzać cc w niedzielę. A na pewno będzie cc, bo ułożenie miednicowe.
No chyba, żeby się coś tam działo to może wcześniej.
Ale nic na to nie wskazuje.
Cierpliwości powoli już brakuje.
Ile można? Ten ostatni miesiąc to trwa chyba z 2 lata :)
A mała tak się rozpycha, że masakra.
Zwłaszcza po podróżach do szpitala, które jak na razie są co 2 dni (ktg). I chociaż nic się nie dzieje to mam w zaleceniach od diabetologa takie badanko. Sensu w tak częstym wykonywaniu go nie widzę no ale jak każą to się ładnie stawiam. Chcą po prostu na koniec człowieka wymęczyć.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Światowy Dzień Fotografii

19 sierpień - Światowy Dzień Fotografii. Z tej oto okazji pochwalę się kilkoma zdjęciami, z którymi to jestem najbardziej związana. Zdjęć mam tysiące, ale te według mnie są the best. Miłego oglądania.


piątek, 2 sierpnia 2013

Cukrowy detoks




Genetyce się nie wywinę. Rodzice mają cukrzycę typu 2. Mam i ja. Trudno, stało się. Na razie tylko ciążową.






niedziela, 21 lipca 2013

Czkawka

Coraz bliżej rozwiązania. Coraz ciężej. Najbardziej dokucza aktualnie czkawka Małej. Takie są denerwujące te uderzenia. Bo takie regularne. I co najmniej 3 razy dziennie przez ok 20 min. A do tego wszystkiego takiej siły Mała już nabrała, że się boję o to, iż sama rozerwie sobie powłoki skórne mego brzuchola i przez nie wyjdzie. Ostatni tydzień minął na praniu i prasowaniu, które jeszcze aktualnie w toku. Boże, to dziecko ma już tyle ubrań co nie jeden sklep odzieżowy.

czwartek, 11 lipca 2013




Strasznie mi czas ucieka. Niby nic się nie dzieje, ale jakoś dzień zapełniony mam. Najpierw męża urodziny - zaszalałam i tort zrobiłam. Później roczek chrześniaka męża. Do tego wszystkiego wizyta w szpitalu na profesjonalnym USG. Kilka wizyt u stomatologa, bo kanałowo trzeba było zęba leczyć. Wieczorne spacery. I rozmyślanie jak się to wszystko ułoży.

piątek, 21 czerwca 2013

Dzień na wsi


Wąsosz



Wczorajszy dzień spędziłam w doborowym towarzystwie moich dwóch kochanych laseczek, z którymi staram się spotkać choć raz w miesiącu. Ot, taki nasz wspólny dzień. Tym razem wypadło na odwiedziny u jednej z nich we wsi Kowalewo k/Szubina. 






niedziela, 16 czerwca 2013

Weekend-owo

mniam... mniam...
Weekend uważam w pełni za wykorzystany. W sobotę do południa obowiązki, czyli prasowanie, zakupy, lekkie sprzątanie. Potem wyprawa w celu obejrzenia wózka dziecięcego, który w necie wpadł mi w oko. W rzeczywistości okazał się jeszcze ładniejszy :). Kupiliśmy od razu. Teraz cieszę nim swoje oko - taki śliczny ma kolor. Może to i wcześnie, ale druga taka okazja mogłaby się nie trafić. Pod wieczór grill ze znajomymi. Dobre 3 godzinki przesiedziane na świeżym powietrzu wśród natury. Cudownie było. A niedziela jak to niedziela. Kościół. Obiad - tym razem u siostry, bo jutro ćwierć wieku kończy i taką małą uroczystość robiła. Chwila na SDM-ach. Oczywiście bez waty cukrowej się nie obeszło. A teraz obrabianie zdjęć sprzed kilku lat. Może kiedyś je w końcu ogarnę. Grunt to mieć nadzieję.

piątek, 14 czerwca 2013

Zdrowa bomba kaloryczna







Dziś przepis na szybki i dobry deserek
Mężuś jadł aż mu się uszy trzęsły.









środa, 12 czerwca 2013

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Peregrynacja relikwii św. Jana Bosco

Foto z google.



Janek...
Janek B(e)...
Janek Bosco...
Ole!







czwartek, 30 maja 2013

ot, taka wpadka mężusia

Muszę to napisać, bo normalnie nie mogę zapomnieć o tej sytuacji. Przedwczorajszy wieczór. Gdzieś ok. godz. 22. Leżę sobie już w łóżku i czytam. Mężu bierze telefon i gdzieś dzwoni. Trochę zdziwiona, bo późno. No ale niech już sobie gada przez komórkę. Niby nie słucham, ale coś tam do mnie dochodzi. Że nie ma jakiś zajęć, że na zaliczenie z czegoś mają projekt zrobić. I teraz to, co mi tak utknęło w pamięci. Uwaga, cytuję: "Pozwoliłem sobie się do ciebie dobrać". Zabrzmiało to dosyć dwuznacznie ale jakże zabawnie, aż śmiać mi się chciało. Bo on nawet nieświadomy był tego co przed chwilą powiedział. Rozmówczyni też to chyba zapadło w pamięć, bo następnego dnia zwróciła mu uwagę na to jak się wyraził.  Biedaczek potem tłumaczył, że to nauczyciel kazał się dobierać im w pary.

wtorek, 28 maja 2013

A we łbie dziury, czyli o mojej ciąży słów kilka

5 tygodni temu


Za oknem pochmurnie, deszczowo. Wzięło mnie więc na wspomnienia. Zresztą gdzieś trzeba zanotować to wszystko co się od stycznia dzieje. Bo pamięć jest ulotna. Zwłaszcza teraz. No ale od początku.








poniedziałek, 27 maja 2013

Nominacja do Libster Blog

Otrzymałam nominację do Libster Blog od Moniki W z bloga Już za kilka dni, za którą dziękuję.



niedziela, 26 maja 2013

Dzień Matki

Piękny to dzień, piękne święto. Już nie mogę się doczekać, jak za rok będę się nim w pełni cieszyła. Bynajmniej mam taką nadzieję. A dziś doszło do mnie tak w pełni, że ja to już prawie taka matka. I nawet kwiatka dostałam. A maleństwo od rana dawało mi znać o sobie. Coś niesamowitego. Bo tyle różnych emocji wiąże się ze słowem matka. Tyle wspomnień. Może i jestem dziwna, ale mi pierwsze co przychodzi na myśl na słowo matka to Maryja. Nie wiem czym to dokładnie jest spowodowane. Może tym, że Dzień Matki jest w maju, a maj to miesiąc maryjny? Jednak zaraz potem mam przed oczami obraz mojej "ziemskiej rodzicielki", którą podziwiam i uważam, że wychowała mnie i moje rodzeństwo na dobrych ludzi. Oj miała przy nas dużo roboty. Podziwiam ją za to bardzo.

piątek, 24 maja 2013

Ostatnia część dnia pierwszego




Dziś zdjęcia z ostatniego etapu Szlaku Walońskiego.








czwartek, 23 maja 2013

Wodospad Szklarki, czyli Szlaku Walońskiego cd.





Dziś prezentuję kolejną porcję zdjęć ze Szlaku Walońskiego. 

środa, 22 maja 2013

Na Walońskim Szlaku - Chata Walońska

przed Chatą Walońską






Dziś krótka foto-relacja z pierwszego dnia mojej majówki.










wtorek, 21 maja 2013

Pod natchnieniem


przód


Natchnęło mnie i udało się stworzyć projekt zaproszenia. Mam nadzieję, że przyszłej solenizantce się spodoba. Musi mi jeszcze dostarczyć potrzebnych danych. Ale to się już szybko wklepie i będzie gotowe w 100%. 



tył (jeszcze bez danych)


Oj rozpiera mnie dziś energia. Pranie już się pierze, pokój z grubsza ogarnięty. Myślę, że popołudniu uda mi się przejrzeć choć trochę zdjęć, zwłaszcza że mężu ma wrócić późno. Troszkę mi smutnawo z tego  powodu, bo dziś mija 2 rocznica od naszego ślubu. Ale cóż life is brutal and full of zasadzkas.

poniedziałek, 20 maja 2013

Myślami nadal w górach

Takie z trasy - Jezioro Bukówka

środa, 15 maja 2013

Drogą Przyjaźni Polsko - Czeskiej

Śnieżka już tuż... tuż

W końcu doczekałam się swojej upragnionej majówki. Jadę w góry, dokładnie w Karkonosze, do Szklarskiej Poręby. I to już jutro. Wyjazd ten będzie troszkę inny niż poprzednie, bo z powodu ciąży nie będę się forsować i zdobywać szczytów. Choć jeden malutki może się uda. Mam bynajmniej taką nadzieję. Mapy przygotowane. Ubranka i inne niezbędne rzeczy prawie spakowane. 

Wypad ten obudził we mnie wspomnienia pierwszego mojego zetknięcia z górami.  







wtorek, 14 maja 2013

Wymiana okien

Obecny stan mego parapetu.
Dziś od rana w domu zamieszanie z powodu wymiany okien. Zbudzili mnie rano robotnicy, którzy potem przez cały dzień walili, wiercili, kręcili się, dziwne dźwięki wydawali. Nawet obiadu nie można było zrobić. No ale to akurat plus, bo mieliśmy z mężem pretekst, by zamówić pizze. I to taką ogromną półmetrową. Myślałam, że zjem jej nawet dość sporo, ale już po 2 kawałkach miałam dosyć. Przyjemnie było tak ją spożywać, bo jedliśmy na kanapie nad kartonem, bo stół zawalony kwiatkami. Bez sztućców i talerzy. Dawne czasy studenckie się przypomniały.
Po obiedzie wypad na małe zakupy i do siostry. Na ciasto mnie zaprosiła. Dobre, ale jak na moje za słodkie. Wróciłam do domu dość późno, mając nadzieję że panowie sobie już poszli, jednak nadzieja bywa złudna. Skazana byłam na dalsze hałasy. Jakoś przeżyłam. Tylko boli mnie fakt, że wszystkiego nie zrobili i jutro znów mają się zjawić. Na domiar złego, gdy już sobie poszli i udało mi się włączyć komputer, który cały dzień był zafoliowany, zaczęła mi z nosa lecieć krew. To już drugi raz w ciąży. Nigdy wcześniej nie miałam takich problemów. Podobno to normalne, przynajmniej wg mojej pani ginekolog. Ale stres zawsze jest.


Moje okno na świat.

poniedziałek, 13 maja 2013

Wyprawka cz.1

Na dobry początek
Ale dzisiaj zaszalałam :) Wszystko to wina Biedronki i jej aktualnej promocji, która to dotyczy artykułów dla niemowląt. Na szczęście o niej wiedziałam i poszłam na zakupy z odpowiednio przygotowanym portfelem. Nie chcąc zbytnio przesadzać nabyłam:

- paczkę pieluch tetrowych -10 szt. (23,99)
- paczkę pieluch flanelowych - 5 szt. (23,99)
- 2 kocyki (14,99)
- 2 ręczniki rożki wraz z myjkami (21,99)

Uważam, że to na początek w zupełności wystarczy. Na kupno pozostałych rzeczy mam jeszcze dużo czasu, bo to dopiero 23 tydzień ciąży. Jednak takiej okazji przegapić nie mogłam. No i nie da się zaprzeczyć, że już bliżej końca (lub początku, w zależności od punktu widzenia) niż początku. Trochę się nagłówkowałam wybierając kolory i wzory, ale w sumie sprawiło mi to ogromną frajdę. Było tyle uniwersalnych kolorów, że brak wiedzy co do płci nie odegrał zbytniego znaczenia.

sobota, 11 maja 2013

ParaNorman

No to jedziem uratować miasto
Dzisiejsze plany pójścia na spacer z aparatem popsuła mi pogoda, więc musiałam sobie znaleźć inne zajęcie. Bogu dziękować za playtube.pl. Po szybkiej analizie bazy danych padło na animację "ParaNorman". Świetny czarny humor i doskonałe dialogi. Zombie w wersji przyjacielskiej. Wszystko to sprawiło, że miałam niezły ubaw. No i najważniejsze - zapomniałam o złej aurze panującej za oknem. Nie lubię spędzać weekendów w domu, no ale niestety Siła Wyższa czasem mi to uniemożliwia. Pociesza mnie fakt, że wczoraj odbyłam dłuższy spacer z koleżanką nad Wisłę a jutro w planach jest grill. Tak więc trochę świeżego powietrza uda mi się wciągnąć.

Gałązka bzu z wczorajszego spaceru

piątek, 10 maja 2013

Tony Stark

Ach... te orzechowe oczy...

czwartek, 9 maja 2013

a po burzy spokój...

Po deszczu

Ciężka noc za mną. Najpierw zasnąć nie mogłam, bo w brzuchu breakdance, a jak się tańce zakończyły to się burza rozpętała. Ogromna i dość długa. Z jednym takim wielkim hukiem, który przyczynił się do powtórki z breakdance. I znów nie mogłam złapać wygodnej pozycji. A jak już się uspokoiło, deszcz w miarę jednostajnie uderzał o okno i dach, gdy już prawie spałam, burza powróciła. Masakra. Cóż, co nas nie zabije to nas wzmocni. Jednak najdziwniejsze jest to, że wstałam w miarę wyspana i pełna energii. Po takich burzliwych nocach zawsze chodzi za mną piosenka Budki Suflera "Jest taki samotny dom".
Miłego dnia wszystkim. Mnie czeka jeszcze dziś wypad do kina.




środa, 8 maja 2013

Witam!

Jeszcze nie wiadomo co  wyrośnie. (Tulipany z parku w Ostromecku)
Już wiele razy zakładałam blogi, fotoblogi, różne stronki itp. Jednak żaden nie spełnił moich oczekiwań. Po prostu nie był tym, czym chciałabym aby był. No może poza jednym fotoblogiem, na którym udaje mi się w miarę systematycznie dodawać jakieś zdjęcie i napisać krótki tekst. Zbierałam się długo aby zacząć. W końcu się udało. Dziś nadszedł ten dzień. Czas się ustatkować. Jeszcze nie wiem co dokładnie się tutaj znajdzie, ale na pewno będzie to jakaś cząstka mnie. Moje podróże większe i mniejsze, przygody banalne i niebanalne, przemyślenia mądre i niemądre. Wszystko to, co mnie w jakiś sposób zaciekawi. Zapraszam!