Już jutro ta najwspanialsza noc w roku. Tym razem jednak bez pasterki, bo Zośka za mała. I jeszcze nie do końca tak jakbym chciała (marzy mi się wyprawienie u siebie kiedyś wieczerzy wigilijnej, bez latania od rodziców do rodziców, ja - gospodyni), ale ważne że w tym samym gronie. Piszę że w tym samym, bo Zośka już tam gdzieś we mnie była. A pamiętam jak dziś siebie klęczącą przed żłóbkiem, obok mnie mężuś i w sercu cicho szeptana modlitwa o potomstwo. No i się stał nasz Mały Bożonarodzeniowy Cud. Przyszedł z dziewięciomiesięcznym opóźnieniem, ale ważne że przyszedł. I daje codziennie tyle radości. Najwspanialszy prezent jaki można sobie wymarzyć. A w tym roku czego pragnę? Dla Zosi - zdrówka i aby się prawidłowo rozwijała, dla męża - satysfakcji z nowej pracy, dla mnie - cierpliwości. Oj dużo cierpliwości. A dla wszystkich pozostałych nadziei na lepsze jutro.
:) pięknie, co napisałaś. Dziękuję i życzę aby się Wam spełniło.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt i dużo cierpliwości! :)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym kiedyś urządzić Wigilię u siebie :)
WESOŁYCH ŚWIAT
OdpowiedzUsuńŁadny wpis ! bardzo fajnie prowadzisz bloga :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://nikoladrozdzi.blogspot.com/ :))