|
prezent M.
|
W zeszłym tygodniu miałam popołudniami fuchę w kwiaciarni. I o pewnym kliencie będzie to post. Dokładnie o jego romantyczności. Wprost urzekł mnie chłopak. Przyszedł w piątek ok. godz. 15. Wiek na oko 23-25 lat. Chciał kupić płatki róż. No niestety żywych płatków samych nie ma, ale że miałam na zapleczu kwiaty, które już nie nadawały się do sprzedaży to je "zniszczyłam" i sprzedałam same płatki. Były jednak one barwy żółto-pomarańczowej. Chłopak wziął ale dokupił jeszcze kilka czerwonych róż. Oczywiście po to tylko, żeby mieć płatki. Do tego jeszcze kadzidełka. Już miałam wizję, jak potem w domu przygotowuje romantic kolację albo kąpiel dla lubej. No ale pytać nie będę. Choć ciekawość mnie zżerała. Pewnie zapomniałabym o nim, gdyby nie fakt, że wieczorem, tuż przed zamknięciem, znów się pojawił w kwiaciarni. Dosłownie do niej wbiegł. Stwierdził, że ma za mało płatków i znów kupił kilka czerwonych róż. No i pojawił się mały problem, bo koleś nie miał gotówki i musiał jeszcze zrobić kurs do bankomatu. Ale szybko mu poszło. Byłam pełna podziwu dla jego energiczności i zapału. I choć ta jego romantyczność nieźle go kosztowała, bo wydał w samej kwiaciarni ponad 100 zł, to mam nadzieję, że się mu wieczór udał i warto było.
Ja myślałam, że romantyzm u mężczyzn zginął śmiercią naturalną, ale widzę, że pojedyncze egzemplarze jeszcze istnieją.
OdpowiedzUsuń"Byle ich nie dobił pocałunek na co dzień" ;) (Ks. Twardowski). Aby tylko nie!
OdpowiedzUsuń