Rok temu dostałam storczyka. Takiego w doniczce. Oj, wielka we mnie radość była, gdyż bardzo podobają mi się te kwiaty. Zwłaszcza, że wcześniej otrzymywałam tylko cięte. A kupować sobie samej kwiatka to tak jakoś dziwnie. Wolę je dostawać. Ale wracając do tematu, storczyk ten ma za sobą trudne życie. Wiele przeszedł. Jednak chęć i wola walki o przetrwanie są w nim ogromne. Wczoraj zakwitł i znów dostarczył mi radości.
A teraz krótka relacja z jego żywota:
- stan początkowy: dwa zielone liście, dwie obsypane kwiatami łodygi i dużo, dużo korzeni
- życiowe traumy: - nikt go nie chciał kupić, więc trafił do mnie
- upadek ze stołu w wyniku czego został złamany liść
- notoryczny brak wody w wyniku czego uschła jedna cała łodyga, czubek drugiej i kilka korzeni
- zbyt bliskie towarzystwo lampki nocnej spowodowało spalenie jednego z liści
- sukcesy: - pojawiły się dwa dodatkowe liście
- kilka korzeni rozrosło się poza doniczkę, są zielone więc chyba im dobrze bez podłoża
- poniżej uschniętego fragmentu łodygi wyrosła gałązka z pięcioma pączkami, z których dwa już eksplodowały kwieciem
- pojawiła się kolejna łodyga z kilkoma pączkami
I mam teraz kilka dylematów:
- Czy ściąć tą suchą łodygę?
- Czy skrócić drugą łodygę o ten suchy czubek?
- Czy przesadzić całość do większej doniczki, by wszystkie korzenie miały dostęp do podłoża?
- Czy poobcinać te suche korzenie?
I pewnie będę nad tym rozmyślała i rozmyślała, jak od pół roku rozmyślałam nad tym, czy go już wywalić, czy jeszcze ratować.
Do wiekszej nie, te korzenie zawsze tak wychodza i tak ma byc, a suche chyba bym urwała bo i tak nic z nich nie będzie...:)
OdpowiedzUsuńale żeby aż tak wychodziły... one chcą nas zaatakować, tylko czekają aż zaśniemy :P
UsuńJak na takiego inwalidę to kwiatek świetnie wygląda :P Ja niestety na kwiatach nie znam się ani troszkę... A może stety, bo tak naprawdę to nie za bardzo lubię kwiaty.
OdpowiedzUsuńno ja lubię ale jakoś nie mam do nich ręki ... i pamięci do ich podlewania :P
UsuńMi jednego storczyka udało się uratować, ale drugiego musiałam wyrzucić.
OdpowiedzUsuńa może by coś z niego jeszcze wyrosło :) tak jak z mojego
Usuńmoje nie przetrwały... nie mam ręki do kwiatów :)
OdpowiedzUsuńładnie tu u Ciebie na blogu :)
pozdrawiam :)