Świat widziany moim okiem

sobota, 23 listopada 2013

Taka sytuacja

Dziś. Chwilka po 6 rano. Budzę się. Próbuję przypomnieć sobie czy w nocy karmiłam Zośkę. Myślę... myślę... i dochodzę do wniosku, że nie. Sprawdzam, czy dziecię dycha. Dycha. Więc idę siusiu. Wracam. Kładę się pod kołderkę a tu mąż się budzi. I taki oto dialog się między nami nawiązał:

- Karmiłeś w nocy Zośkę? - pytam, choć wiem, że nie, ale może coś przespałam
(długa chwila milczenia, w której mężu dochodzi do siebie)
- Nie - odpowiada mąż i od razu pyta - A ty?
- Też nie. - grzecznie go informuję
- A żyje? - pyta przerażony
- Chyba tak, bo dycha.
(i tu mężu wstaje i idzie siusiu, wracając zagląda do łóżeczka i sprawdza czy dziecię żyje)
- Żyje - pada odpowiedź
- To chodź do łóżka i nie stój nad nią, bo ją obudzisz - łagodnie nakazuję
- Ale czy coś jej nie jest? - słychać zdenerwowanie w jego głosie
- Jak dziecko zdrowe i rośnie to się go nie budzi na karmienie, samo się obudzi. - odpowiadam lekko już poirytowana
(mężu wraca do łóżka)
I tu następuje dłuższa chwila, w której to próbuję zasnąć. I czuję jak się mój luby kręci i kręci i coś go męczy, więc pytam:
- Męczy cię to.
- No. - odpowiada krótko a potem pyta - Kiedy jadła?
- Po 20 jakoś, potem była mega kupa i już nie jadła, sama zasnęła w łóżeczku jakoś po 22 - odpowiadam
- Aha. - wyjąkał tylko mój ślubny
(chwila błogiej ciszy, którą nagle zakłóca takie oto zdanie:)
- To ja jeszcze wstanę i sprawdzę ponownie czy Zośka żyje.
(mężu wstaje, zapala światło i staje nad młodą)
- O rusza się. I przebudza. - radośnie informuje
- Nie... ona jeszcze śpi. - próbuję jakoś ostudzić jego zapał
- Oj tam... to ja wstawię mleko.
Więc się matka musi sturlać ponownie z łóżka, obudzić śpiącą jak aniołeczek Zośkę a potem ją nakarmić. A mężu cały happy zasiada przed laptopem.
(na zegarku 7:50, mężuś wychodzi z domu na cały dzień a matka zostaje sama z rozbudzonym i ożywionym dzieckiem)

3 komentarze:

  1. Łoooo matko, i Ty Go nie zamordowałaś?! Przez całą ciążę martwię się o to, co będzie jak się Mała urodzi i będę musiała do Niej wstawać. A ja tak kocham spanie... A Ty przynajmniej Zośkę masz bezproblemową i jeszcze ja niedobrzy rodzice budzą, gdy Ona pospać chce :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko jak ma się dzieci człowiek się cieszy, że ktoś: a) oddycha, b) kupę robi, c) rozrabia (bo wtedy zdrowy)

    OdpowiedzUsuń
  3. heheheh ;)

    U nas Antałek budził się pierwszy raz o 4-5. Od tygodnia mu się zmieniło i budzi się o 1:30 ;(

    OdpowiedzUsuń