Moja Betlejemska Gwiazdeczka
Święta minęły w bardzo rodzinnej atmosferze, podwójnie rodzinnej. Dwie wieczerze wigilijne. Pierwsze święta Zosi. Może ona ich nie zapamięta, ale matka owszem :) I te szeroko otwarte oczyska, gdy wyciągnięto ją z wózka i pokazano jej żłóbek. Żłóbek bez Dzieciątka, bo go ksiądz przed Mszą zakosił :P. To może dlatego to zdziwienie na twarzy, bo wiedziała, że czegoś, a w sumie kogoś brakuje :) Mądra ona jest. Ogólnie wszystko w biegu. Nawet żadnego filmu nie obejrzałam w telewizji. To chyba nawet i dobrze. Prezenty trafione. Choć i tak najbardziej cieszyły te, które otrzymała Zosia. I nawet trochę pieniążków się trafiło, które oczywiście matka już planuje wydać na Zośkę. Bo przecież ja mam już wszystko. A najbardziej cieszy zakup produktów dziecięcych :)
|
Ślicznie wygląda w tej czapeczce.
OdpowiedzUsuńKevina nie obejrzałaś? Jak mogŁAŚ?
OdpowiedzUsuńale super... :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)