Świat widziany moim okiem

środa, 16 października 2013

Bo Zośka ewoluowała z noworodka na niemowlaka...



Z racji mojej małej "rocznicy", a w sumie to "miesięcznicy" mama pozwoliła mi siąść do komputera i samej napisać ten wpis, który i tak o mnie miał być. A przecież nikt nie wie tyle o mnie co ja sama. Zapraszam więc do czytania. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.


O... i znowu coś ciekawego przed oczami mam.


Tak jak już wspomniałam dziś mija równy miesiąc odkąd jestem po drugiej stronie brzucha i muszę się przyznać, że nadal świat ten mnie zadziwia. Zewsząd dochodzą mnie dziwne dźwięki a przed oczkami pojawiają się coraz to nowsze obrazy. Podobno wtedy robię bardzo śmieszne minki. Nie wiem, w lustrze się nie przeglądałam, ale wierzę mamie na słowo. Ona mnie jeszcze nie okłamała.

Tak się marszczę jak chcę jeść. Potworek ze mnie.





Tylko czasem każe sobie długo czekać na mleczko. A ja do nerwusów należę i wtedy sobie trochę pokrzyczę. A muszę czekać gdyż dokarmiają mnie mlekiem modyfikowanym, bo jak dostawałam samą pierś to niestety schudłam. Teraz już jest dobrze. W poniedziałek ważyłam równe 4 kg, choć to według pani doktor i tak jeszcze za mało. No ale staram się nadrobić i dziś już na śniadanko wszamałam 90 ml. A do tego jeszcze ssałam sobie przez 15 min maminego cyca. Oj nie ma to jak cyc mamusi. Tak więc sobie powolutku rosnę i się rozwijam.

Mleko nie zazdrości, nie unosi się pychą...





Coraz więcej czasu spędzam na zabawie i poznawaniu otoczenia. I coraz silniejsza jestem, bo już nawet główkę leżąc na brzuszku potrafię unieść i przekręcić nią na drugą stronę. A co do leżenia na brzuszku to jest to moja ulubiona pozycja. Wtedy układ pokarmowy lepiej pracuje a pierdki mnie nie męczą. A męczyły mnie strasznie. Chyba, że to zasługa tych kropelek co mi je dobra pani doktor przepisała. Nie wiem sama. 



A tak podnoszę główkę.



Z problemów z jakimi się obecnie borykam to potóweczki (wyglądam jak biedroneczka), zaparcia i ropiejące oczko. Ale myślę, że z pomocą rodziców się z nimi uporam. Był jeszcze problem pępuszka, bo długo kikut zasychał i zaczął nawet podkrwawiać ale na szczęście odpadł wczoraj. Po za tym dużo spaceruję, bo pogoda dopisuje. 


Ja i mój mały kolorowy świat.




A i co ważne lubię sobie dużo pospać. Zwłaszcza w nocy, więc rodzice nie mają co na mnie narzekać. Ostatnio to musieli mnie nawet siłą wybudzać do jedzenia. A tak mi się smacznie spało. Oj, źli oni. Myślę, że to wszystko co chciałam dziś powiedzieć. Teraz jeszcze czeka mnie ważne wydarzenie - Chrzest Św. Już nie mogę się doczekać. To dopiero za tydzień a ja już liczę dni.
Z mamusią... ona zna moją ulubioną pozycje.

4 komentarze:

  1. Taka mała, a już tak ładnie główkę trzyma. Gratulacje.
    Widzę, że nawet ma śliczną zabawkę.
    Oby tak dalej ładnie się rozwijała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehhh.....od małego pozwalasz już Zośceprzed kompem..../

    OdpowiedzUsuń
  3. słodko

    http://sotheemily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń